W labiryncie postprawdy, czyli jak wyjść z własnej bańki
pixabay
Fake Newsy

W labiryncie postprawdy, czyli jak wyjść z własnej bańki

W labiryncie postprawdy, czyli jak wyjść z własnej bańki

Współczesny świat to chaos informacyjny, w którym nieustannie jesteśmy bombardowani wiadomościami, często niemającymi dla nas żadnej wartości

Funkcjonujemy w rzeczywistości, w której pozornie równoprawnie współistnieją przeciwstawne sądy i opinie. Dodatkową trudność stanowi zjawisko zwane „bańką filtrującą”, skutecznie utrudniające walkę z fejkami. Czy da się w ogóle nie przegrać tej gry już na starcie?

Fake news, czyli co?

Aby spróbować walczyć z fake newsami i nauczyć się funkcjonować w świecie postprawdy, musimy zacząć od zdefiniowania problemu, z którym się zmagamy. Czym w ogóle są fake newsy i jak możemy opisać słowo, które nagle stało się jednym z najpopularniejszych zjawisk w przestrzeni publicznej? Według dr. hab. Jacka Wasilewskiego z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego fake news to: „Informacje nieprawdziwe lub częściowo nieprawdziwe, które udają informacje autentyczne, tak aby realizować interes osoby, która je stworzyła. Ich celem może być zdezawuowanie przeciwnika politycznego czy jakiegoś produktu albo zwiększenie ruchu na stronie internetowej. To połączenie kłamstwa, czarnego PR i plotki, a czasem rozrywki”. Nie sposób nie zauważyć (już na etapie definicji pojęcia), że bardzo częstym powodem obecności fake newsów w przestrzeni publicznej są kwestie związane z etyką komunikacji społecznej. Dlaczego zatem odróżniamy kłamstwo od fake newsa? Oddajmy głos dr. Wasilewskiemu: „Ogólnie kłamstwo jest wtedy, gdy z intencją mówimy, że np. ktoś przyszedł, a nie przyszedł. W przypadku fake newsa mówimy o kłamstwie manipulacyjnym, takim, które ubiera się w formę newsa, udaje informację, która dotyczy sfery publicznej i często podszywa się pod jakieś źródła. To taki rodzaj przebieranki, coś więcej niż klasyczne kłamstwo. Taki fake news może występować nie tylko jako fałszywa strona internetowa. Może być fałszywym cytatem, który rozprzestrzenia się w social mediach. Takich cytatów nie sprawdzamy, bo ufamy naszym znajomym”. Tu dochodzimy do kolejnej właściwości naszych czasów, w których większość informacji czerpiemy z mediów społecznościowych. Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych blisko 70 proc. internautów wiedzę o bieżących wydarzeniach czerpie bezpośrednio z mediów społecznościowych (p. raport Pew Research Center). Informacje znalezione w sieci bardzo często przyjmujemy bez analizowania ich prawdziwości, zwłaszcza jeśli są one zgodne z naszymi przekonaniami i światopoglądem. Nie analizujemy ani nie weryfikujemy faktów, bo ogrom informacji, które współcześnie do nas docierają, czynią tę weryfikację arcytrudną, jeśli nie wręcz niemożliwą.

Czym jest bańka filtrująca?

Cyfrowa rewolucja, przyspieszona jeszcze przez pandemię, całkowicie zmieniła sposób komunikacji między ludźmi. Jak ogromną rolę odgrywają w tej rewolucji media społecznościowe, widać już wówczas, gdy zerkniemy w statystyki. Jak pokazują badania, już w 2017 r. z sieci korzystało 3,77 mld osób, z czego 2,8 mld to użytkownicy portali społecznościowych. Co więcej, w ciągu trzech lat, między 2013 a 2016 r., w samych tylko Stanach Zjednoczonych od-setek osób traktujących media społecznościowe jako główne źródło informacji wzrósł dwukrotnie. Zjawisko to dotyczy głównie młodych osób, które praktycznie w ogóle nie korzy-stają z tzw. tradycyjnych mediów. W 2016 r. 50 proc. Amerykanów w wieku 18–29 przyznało, że większość wiadomości czerpie właśnie z mediów społecznościowych. Programy informacyjne oglądał co czwarty młody Amerykanin, a jedynie 5 proc. w tej grupie sięgało po gazetę. Widzimy, jak groźne może być zjawisko, które po raz pierwszy opisał Elie Pariser, amerykański pisarz i aktywista. To on stworzył pojęcie „filter bubble”, czyli „bańka informacyjna” albo „bańka filtrująca”. Zgodnie z jego teorią, algorytmy Google’a albo Facebooka wyszukują informacje najbardziej odpowiadające gustom odbiorców i tylko takie prezentują czytelnikom. Kiedy nie weryfikujemy swojej wiedzy w innych źródłach, nie mamy pełnego obrazu rzeczywistości, bo wiedza pochodząca z mediów społecznościowych jest jedyną, do jakiej mamy dostęp. Taka izolacja sprzyja oczywiście konstytuowaniu naszych poglądów, bo decyzje podejmujemy najczęściej na podstawie źródeł, które są zgodne z naszym światopoglądem. 

Klony Ariadny w labiryncie postprawdy

W świecie postprawdy niczym mitologiczny Tezeusz błądzimy w labiryncie Minotaura, bo mamy do dyspozycji nie jedną, ale wiele nici, z których wszystkie wydają się prowadzić do wyjścia. Co gorsza, niemal zawsze jesteśmy przekonani, że zmierzamy we właściwym kierunku, bo cyfrowy labirynt prowadzi nas zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Znaleźliśmy się w nim dlatego, że w naszej medialnej i społecznej rzeczywistości funkcjonuje na tym samym poziomie wiele pozornie równoprawnych sądów i opinii, z których mnóstwo jest po prostu tzw. fake newsami. Jednocześnie nie potrafimy już walczyć z fejkami, bo te są obudowane całym systemem zabezpieczeń, które – w teorii – powstały dla naszego dobra. Warto, nieco na marginesie, przytoczyć tu historię, która przytrafiła się pisarce Joannie Bator, gdy w trakcie jednego ze swoich spotkań autorskich usłyszała od sympatyków, że urodziła się innego dnia i miesiąca i że jest autorką książki „Las samobójców”. Za nieprawdziwą wersję życiorysu autorki odpowiedzialna była Wikipedia. Pisarka postanowiła to zmienić i poinformować twórców internetowej encyklopedii o tym, że ich strona – o niej samej – zawiera błędne informacje. Po kilku próbach udało jej się naprawić błąd dotyczący autorstwa książki, której nie była autorką, ale zmiana daty urodzenia okazała się znacznie bardziej skomplikowana. Pisarka nie mogła wysłać dowodu potwierdzającego prawdziwość jej wersji, a liczba publikacji z nieprawdziwą datą urodzin była tak duża, że administratorzy Wikipedii nie zgadzali się na wprowadzanie zmian. Pomógł... felieton w jednej z gazet, gdzie autorka opisała swoje problemy w labiryncie Minotaura. Dziś na Wikipedii jest właściwa data jej urodzin, ale... ilu z nas dysponuje takimi możliwościami jak wspomniana tu pisarka?

Jak żyć w świecie dezinformacji?

Czy da się wygrać grę, w której wszystkie atuty są po stronie gry? Nie ma tu optymistycznej odpowiedzi. Musielibyśmy bowiem przyjąć, że możliwe jest wyjście poza schemat, w którym funkcjonujemy na co dzień i który z roku na rok się pogłębia. Czy to oznacza, że powinniśmy przyjąć, że nie mamy szans w walce z dezinformacją? Jest kilka rzeczy, które możemy i powinniśmy robić. Przede wszystkim musimy nieustannie uważać na język komunikacji i starać się sięgać do źródeł zawierających fa k t y, a nie jedynie komentarze i opinie. Powinniśmy weryfikować informacje na podstawie kilku źródeł, wśród których musimy wybierać te cieszące się największym zaufa-niem. Musimy też filtrować i zachowywać dystans wobec informacji, opinii i analiz pochodzących od tzw. celebrytów i influencerów, bo bardzo często prezentują oni takie treści, za jakie im zapłacono. Niezbędne jest też zachowanie dużego dystansu wobec wiadomości dystrybuowanych w kanałach społecznościowych, gdyż bardzo często są one nacechowane subiektywnymi uczuciami twórców tych informacji. Zawsze też po-winniśmy stawiać sobie pytanie o to, kto odnosi korzyść z takiej, a nie innej informacji, kto może na niej zyskać? Porównujmy informacje, sięgajmy do wielu źródeł, weryfikujmy wiadomości. Sprawdzajmy, kiedy założono stronę internetową, z której czerpiemy naszą wiedzę. Spróbujmy się dowiedzieć, kto założył domenę, na której tę stronę postawiono. Stosujmy zasadę ograniczonego zaufania do wszystkiego, co przeczytamy w sieci. Pamiętajmy, że w internecie krzyżują się interesy firm, wywiadów wojskowych i służb, które dysponują znacznie lepszymi narzędziami, niż ma zdecydowana większość z nas.