Państwo wreszcie po stronie ofiar
pixabay
Aktualności

Państwo wreszcie po stronie ofiar

Państwo wreszcie po stronie ofiar

30 listopada mija rok obowiązywania ustawy antyprzemocowej. To jedno z największych osiągnięć Ministerstwa Sprawiedliwości za rządów Zjednoczonej Prawicy

Zjawisko przemocy, do której dochodzi pod wspólnym dachem, jest dobrze znane pod każ­dym równoleżnikiem. Ze statystyk Komendy Głównej Policji wynika, że w Polsce za ponad 95 proc. przypadków przemocy domowej odpowiadają mężczyźni. Wspólne życie z oprawcą w jednym mieszkaniu oznacza, że dom, który powinien być azylem spokoju i bezpieczeństwa, staje się miejscem zagrożenia, cierpienia i permanentnego strachu. Patologiczne relacje przemocowe czasem trwają długie lata, głównie z powodu poczucia bezsilności ofiar, które boją się zwrócić gdziekolwiek po pomoc. Do niedawna jednak nawet te ofiary, które przełamywały bariery strachu czy wstydu i szukały wsparcia w aparacie państwowym, rzadko uzyskiwały realną szansę na skuteczną odmianę swojego losu. Z powodu obowiązujących przepisów bar­dzo trudno było szybko i skutecznie przerwać relację przemocową wśród domowników. Jeśli już nawet udawa­ło się to zrobić, działo się to kosztem ofiar, które musiały opuszczać mieszkanie i szukać schronienia w placówkach opiekuńczych bądź u krewnych czy znajomych, podczas gdy sprawca dramatu nie musiał się martwić o dach nad głową. Taka sytuacja godziła w klasycznie pojmowane poczucie sprawiedliwości. Mimo społecznego oburzenia, jakie wzbudzały historie prześladowanych, bitych ko­biet i dzieci, które nieraz w środku nocy musiały uciekać z domu przed agresywnym, zazwyczaj odurzonym alko­holem bądź narkotykami partnerem, aparat państwowy przez wiele lat był bezradny. Ofiarom wskazywano ciąg­nącą się latami ścieżkę procesową jako jedyny sposób na pozbycie się oprawcy z domu. Jednak w praktyce niewiele maltretowanych osób decydowało się wystąpić przeciw­ko swojemu ciemiężycielowi w sytuacji, gdy wciąż mu­siały pozostawać z nim pod jednym dachem. Jak łatwo się domyślić, ofiary zazwyczaj bały się po prosu zemsty agresora i rezygnowały z wnoszenia skarg, a często wy­cofywały także te, które odważyły się złożyć wcześniej. 

Wszyscy Wiedzieli
O tym, że łamane są prawa kobiet i dzieci, że obo­wiązujące prawo jest w praktyce zdecydowanie bardziej przychylne dla agresywnych oprawców, a dokłada się do gehenny ofiar, alarmowano przez lata. Temat pojawiał się w relacjach medialnych, był podnoszony przez środowiska kobiece i pracowników socjalnych. Niestety, choć oczy­wiście zdecydowana większość polityków, prawników i ekspertów zgadzała się, że ten stan rzeczy jest wysoce niesprawiedliwy i krzywdzący dla prześladowanych, to przez lata wpisywał się on w ogólną nieudolność spraw­czą tak charakterystyczną dla większości rządów sprawu­jących władzę w Polsce po 1989 r. Przełom w sprawie nastąpił dopiero wówczas, gdy do władzy na dłużej doszli politycy stojący w kontrze do większości środowisk kształtujących obyczaje prawne III RP. Resort sprawiedliwości kierowany przez Zbignie­wa Ziobrę postanowił podjąć wiele trudnych tematów, dotychczas odsuwanych i spychanych z agendy przez poprzedników. Jednym z nich było odwrócenie patolo­gicznej sytuacji, w której to ofiary przemocy domowej po­nosiły wszelkie niedogodności związane z wyrwaniem się z przemocowej relacji. 
„Statystki policyjne pokazują ogrom problemu, w tym 250 tys. przypadków bardzo poważnych zdarzeń związa­nych z agresją i przemocą. Najczęściej ofiarami tejże pada­ją osoby najsłabsze: dzieci, kobiety. I oto rządy liberalne, rządy lewicowe przez wiele lat miały okazję zrobić w tej sprawie wiele, by dowieść, że za słowami idą czyny, i nie zrobiły tego” – uzasadniał z mównicy sejmowej konieczność uchwalenia ustawy antyprzemocowej minister spra­wiedliwości Zbigniew Ziobro.

Po latach niemocy przygotowano ustawę, która w spo­sób radykalny wzmocniła pozycję ofiar i zdegradowała przywileje oprawców. Jej główne założenia to:
1. Natychmiastowa izolacja
Nowe prawo stanowi, że osoba stosująca przemoc fi­zyczną, stanowiącą zagrożenie dla życia lub zdrowia do­mowników, musi bezzwłocznie opuścić mieszkanie. Od teraz to sprawca przemocy musi szukać schronienia i to nawet wówczas gdy jest wyłącznym właścicielem nieruchomości. Kwestia częściowego i okresowego ograni­czenia uprawnień właścicielskich sprawcy przemocy nie może bowiem być stawiana wyżej niż również chronione konstytucyjnie prawa przysługujące jego ofierze, takie jak chociażby prawo do ochrony życia, zakaz poniżającego traktowania czy gwarancja nietykalności i wolności osobi­stej. Policja ma jedynie obowiązek przekazania aktualnej listy placówek, w których taka osoba może znaleźć schro­nienie bądź uzyskać pomoc psychologiczną czy wsparcie i leczenie w zakresie zależnień, które są główną przyczy­ną przemocy domowej. 
2. Decyzja stróża prawa
W praktyce policjant, ale też np. żołnierz Żandarmerii Wojskowej może wydać wobec osoby stosującej przemoc nakaz natychmiastowego opuszczenia wspólnie zajmo­wanego lokalu i jego bezpośredniego otoczenia lub zakaz zbliżania się do miejsca zamieszkania. Ten nakaz lub za­kaz funkcjonariusz wydaje w związku z powzięciem infor­macji o stosowaniu przemocy domowej lub podczas inter­wencji podjętej we wspólnie zajmowanym mieszkaniu lub jego bezpośrednim otoczeniu. Nakaz trwa początkowo 14 dni, a o jego przedłużeniu decyduje sąd. W praktyce wy­gląda to w taki sposób, że wcześniej wspomniany nakaz jest wręczany osobie podejrzanej do jej rąk własnych, a w razie nieobecności umieszczany na drzwiach miesz­kania. Wszystko to poprzedza stosowne przesłuchanie ofiary oraz świadków. Osoba, wobec której zastosowano natychmiastowe odizolowanie, może zabrać swoje rzeczy osobiste oraz niezbędne do wykonywania pracy.
3. Zakaz zbliżania
Sprawca dostaje też zakaz zbliżania się do domostwa; sankcje natychmiast egzekwuje policja, a sądy w błyska­wicznym trybie zajmują się sprawą – w ciągu miesiąca od złożenia wskazanego wniosku. Sąd wskazuje obszar lub odległość od wspólnie zajmowanego mieszkania, którą osoba stosująca przemoc domową jest obowiązana zacho­wać. Postanowienie wydawane przez sąd jest skuteczne i wykonalne z chwilą ogłoszenia; sąd może je zmienić lub uchylić w razie zmiany okoliczności, nawet gdy jest prawo­ mocne. Rozwiązania zawarte w ustawie antyprzemocowej doprowadziły do natychmiastowej izolacji sprawców od osób dotkniętych przemocą. Wcześniej w sprawach cywil­nych było to możliwe jedynie na drodze sądowej, co trwa­ło wiele tygodni, a nawet miesięcy. W tym czasie, jak już wspomnieliśmy, ofiary przemocy były zmuszone do życia pod jednym dachem z prześladowcą lub musiały szukać sobie schronienia poza własnym domem. 


Prawdziwa troska o kobiety
Ustawa nazwana antyprzemocową zyskała popar­cie niemal wszystkich partii w Sejmie i weszła w życie 30 listopada 2020 r. Na ponurą ironię zakrawa fakt, że w dniach, kiedy zaczęło w Polsce obowiązywać prawo, na które tak długo czekały ofiary przemocy domowej, a więc głównie kobiety, na ulicach polskich miast trwały demon­stracje organizowane przez Strajk Kobiet, gdzie histerycz­nie i wulgarnie kolportowano treści głoszące, że w Pol­sce funkcjonuje najbardziej opresyjny rząd wobec kobiet. W czasie gdy ofiary przemocy uzyskały wreszcie realne i skuteczne narzędzia do wyzwolenia się z patologicznych relacji, na ulicach wykrzykiwano o tym, że władza „niena­widzi kobiet”. Zbieżność czasowa tych wydarzeń w jaskra­wy sposób obnażyła prawdziwe intencje organizatorów protestów. 
Według policyjnych statystyk za 2019 r. aż 65 195 kobiet padło ofiarą przemocy domowej w Polsce. Dla porównania mężczyzn zakwalifikowanych jako ofiary przemocy domowej było aż sześciokrotnie mniej (10 676), tę smutną statystykę uzupełnia liczba 12 161 oznaczającą liczbę dzieci, które stały się ofiarą przemocy domowej. dla porównania w tym samym 2019 r. przeprowadzono w polskich szpitalach 1110 aborcji. te suche dane pokazują, że dla rządu, który chce się zatroszczyć o bezpieczeństwo kobiet i ich prawa, nieporównywalnie ważniejszym zadaniem jest roztoczenie ochrony nad ofiarami przemocy domowej niż sprzyjanie dokonywaniu aborcji.