Tak próbuje manipulować nami rosyjska dezinformacja
pixabay
Fake Newsy

Tak próbuje manipulować nami rosyjska dezinformacja

Tak próbuje manipulować nami rosyjska dezinformacja

Zespół StopPrzestepczosci.pl
Zespół StopPrzestepczosci.pl

Wywoływanie paniki, tworzenie chaosu informacyjnego, prowokacje i tzw. wrzutki – to narzędzia od lat stosowane przez rosyjską agenturę wobec innych państw

Choć to nie na polskie miasta spadają bomby, nie nasi cywile giną pod rosyjskim ostrzałem i nie nasi żołnierze walczą na froncie, to musimy zdawać sobie sprawę, że nasz kraj uczestniczy w wojnie. Wysoka inflacja czy kryzys w sektorze energetycznym to efekt działań Rosji, za który przychodzi nam płacić każdego dnia. Wojna gospodarcza, którą Europa toczy z imperialistycznym państwem rosyjskim, to oczywiście jeden z odcinków, na którym dziś toczy się walka. Kolejnym jest wojna informacyjna, którą rosyjska agentura prowadzi nieprzerwanie od kilku lat, a która z każdym dniem przybiera na sile. To w efekcie tych działań codziennie w naszej przestrzeni publicznej pojawiają się kolejne informacje mające siać chaos, budować podziały między Polakami i Ukraińcami oraz osłabiać pozycję rządu, który od lat zdecydowanie opowiada się przeciw działaniom Kremla, a dziś sprawia, że Polska jest kluczowym sojusznikiem Ukrainy.
Rosjanie zdają sobie sprawę, że gdyby nie działania polskich władz, sytuacja Ukrainy byłaby dużo trudniejsza. To Polska wzięła na siebie główny ciężar przyjęcia ukraińskich uchodźców, to nasz kraj przekazał Ukrainie wyraźne wsparcie militarne w postaci uzbrojenia, a zarazem stał się hubem transportowym dla sprzętu, który płynie na Ukrainę z całego świata. To właśnie dyplomacja Warszawy i państw bałtyckich cały czas zwraca uwagę Zachodu na to, co dzieje się na Ukrainie, i wychodzi z inicjatywą kolejnych sankcji wobec Rosji. W pewien sposób Polska stanowi najpoważniejszy odwód naszego sąsiada broniącego się przed rosyjską agresją, co na Kremlu jest dostrzegane.

Uderzenie w najważniejszego sojusznika
Stąd osłabienie Polski i wzbudzenie podziałów to jedno z kluczowych zadań, które postawiono przed rosyjską agenturą działającą nad Wisłą. O tym, jakie środki temu poświęcono, najlepiej świadczy tzw. akcja hashtagowa, która od kilkunastu dni toczy się na Twitterze. #stopukrainizacjiPolski to hasło kolportowane przez środowiska skupione wokół jednego z parlamentarzystów jawnie wspierające działania Kremla. Armia płatnych trolli i internetowych botów dzień w dzień dodaje to oznaczenie, by slogan mający wzbudzić niechęć między Polakami i Ukraińcami wciąż utrzymywał się w trendach. Te same konta powielają także wszelkie fake newsy o rzekomych patologicznych zachowaniach uchodźców z Ukrainy w Polsce. Według tych źródeł Ukraińcy są roszczeniowi, nie chcą pracować, mają lepszą opiekę zdrowotną od Polaków, wszczynają awantury, pieniądze wydają na alkohol, jeżdżą drogimi samochodami, a ukraińskie kobiety przebywające w Polsce uwodzą mężów polskich żon. Choć oczywiście zapewne zdarzają się pojedyncze konflikty, nie są one ani normą, ani nawet tendencją.
Najjaskrawszym przykładem kolportowanego kłamstwa, które pojawiło się w przestrzeni publicznej, było to dotyczące zabójstwa na warszawskim Nowym Świecie, do którego doszło w maju. W internecie niemal natychmiast pojawiły się sugestie, że za rozbojem mieli stać obywatele Ukrainy, a dowodem na to miał być język rosyjski słyszany na nagraniu z miejsca zdarzenia. Prokuratura bardzo szybko zdementowała tę informację, co nie przeszkodziło trollom rozprzestrzeniać kłamstwa dalej. I tak dzieje się za każdym razem, a przestrzenie, w których pojawiają się nieprawdziwe informacje, są zazwyczaj podobne.
– Ataki informacyjne należy traktować jako element działań wojennych związanych z inwazją Rosji na Ukrainę. Działania koncentrują się na kilku stałych liniach narracyjnych i są kierowane do różnorodnych odbiorców – tłumaczył w niedawnej rozmowie Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. 
To właśnie resort kontrolowany przez ministra Mariusza Kamińskiego odpowiada za walkę z rosyjską agenturą i tworzoną przez nią dezinformacją. Według ministerstwa rosyjska propaganda wzmacnia w ostatnim czasie przekaz wymierzony w Polskę. 
– Kreml pokazuje, że nasz kraj jest liderem rusofobii w Europie, a jednocześnie że polityka władz RP szkodzi Polakom i Polsce – przekonywał Żaryn.
Według rzecznika celem działalności propagandowej Rosji jest wytworzenie w odbiorcach w Polsce i na Ukrainie poczucia wrogości między oboma narodami. 
– Rosyjska propaganda formułuje oskarżenia, nagłaśnia animozje, licząc na wytworzenie sporów między społeczeństwami – wyliczył rzecznik. 
Działania te mają koncentrować się na pokazywaniu rzekomego zagrożenia dla Ukrainy ze strony Polski, a także rzekomego zagrożenia dla Polski ze strony Ukrainy i uchodźców ukraińskich. Choć podgrzewane są stare lęki, to w ostatnim czasie służby dostrzegają pojawianie się nowych linii narracyjnych rosyjskiej agentury.

„Bo tak chce Ameryka”
Polaków i Ukraińców ma dzielić już nie tylko „Wołyń” i „polski imperializm”, ale przede wszystkim szkodliwe działanie władz obu krajów. W Polsce kolportuje się przekaz, że nasz rząd jest tylko trybikiem w amerykańskiej maszynie, a ta nakazuje mu uległość wobec Ukrainy. Premier Mateusz Morawiecki, prezes Jarosław Kaczyński, a przede wszystkim prezydent Andrzej Duda to w myśl tej narracji „pieski na amerykańskiej smyczy, którą Biden dał potrzymać Zełenskiemu”. Cenę za to płacą oczywiście Polacy, którzy w swoim państwie stają się obywatelami drugiej kategorii. Z kolei na Ukrainie narracja Rosjan jest odwrotnie adekwatna. W myśl suflowanego przez Rosję przekazu Ukraińcy nie biją się o swoją wolność i niepodległość, tylko o interesy Stanów Zjednoczonych, których na wschodzie Europy ma doglądać usłużny majordomus z Warszawy. Amerykanie i Polacy walczą tym samym z Rosją na terytorium Ukrainy, która ponosi koszty tej wojny, osłabia się i wkrótce stanie się łupem swojego zachodniego sąsiada i jego większego patrona. Ukraina ma być ponownie skolonizowana przez Polskę, a wkrótce ten los podzieli także Białoruś i państwa bałtyckie. Stąd m.in. nieprawdziwe informacje o tym, że w niektórych obwodach na Ukrainie jest wycofywana hrywna, a w jej miejsce wprowadzany złoty. Pojawiają się fałszywe informacje o domach i mieszkaniach, które za bezcen są sprzedawane Polakom oraz o kolejnych ułatwieniach proponowanych przez ukraińskie władze, które mają służyć „polskiemu okupantowi”.
Szydzi się z aktów wdzięczności wobec polskiej pomocy i nazywa je składaniem hołdu swojemu suwerenowi. Podkreśla się militaryzm Polski, która zbroi się, by po wykrwawieniu Ukrainy zająć jej ziemie zachodnie. 

Izolacja przez dezinformację
Agresywna, nieszczera i awanturnicza polityka rządu Mateusza Morawieckiego to przekaz, który Rosja kolportuje nie tylko na Ukrainie, jego adresatem jest także Europa Zachodnia i USA. 
– Rosji zależy na pokazywaniu Polski jako kraju nieodpowiedzialnego, tworzącego problemy i odpowiadającego za wewnętrzne spory na Zachodzie – wyjaśniał Stanisław Żaryn podczas niedawnej konferencji prasowej. – W ramach tych działań rosyjska propaganda wykorzystuje różnice zdań i interesów, stymuluje napięcia oraz wytwarza fałszywe interpretacje, które mają na celu osłabić pozycję Polski w UE i NATO. Działania propagandy rosyjskiej realizujące ten wątek są kierowane do odbiorców na Zachodzie, a ich celem jest oczernianie wizerunku Polski. Te działania są obliczone na długofalowe oddziaływanie. Rosji zależy, by Polska była izolowana przez sojuszników – podkreślił Stanisław Żaryn.
W myśl tej narracji izolowana powinna być też Ukraina, bo to właśnie przez to państwo mieszkańcy bogatych krajów Zachodu mierzą się dzisiaj z wielkimi podwyżkami, a dalszy opór Ukraińców stanowi zagrożenie dla całego kontynentu. 
– Rosji zależy na tym, by Europa czuła się zagrożona działaniami Ukrainy. Oczernianie Ukrainy ma służyć z kolei wytworzeniu presji na rządy krajów europejskich, by przestały one wspierać Kijów – wyjaśnił Żaryn.
Nie ma co liczyć na to, że ta dezinformacja będzie słabła. Będzie coraz szersza, a jej linie narracyjne pozostaną spójne i będą się uzupełniać. Im większe sukcesy na froncie będą odnosić Ukraińcy, tym cięższe działa dezinformacyjne będą wytaczać Rosjanie w myśl zasady, że wojna to nie tylko czołgi i pociski, lecz ścieżka wprowadzania przeciwnika w błąd.